Relacja Jana Długosza o wierzeniach prapolskich

Relacja Jana Długosza o wierzeniach prapolskich

Słynna Kronika Jana Długosza to nie tylko historia i geografia Królestwa Polskiego, ale także pierwsze obszerne omówienie przedchrześcijańskich wierzeń Polaków[1]. Dzieło to jest jednym z najcenniejszych polskich źródeł historycznych. Spisane zostało jak na swoje czasy rzetelnie i starannie, jednak o czym należy bezwględnie pamiętać,  zgodnie z ówczesnym stanem wiedzy, w tym zastosowanych metod badawczych.

Poniżej przedstawiamy fragmenty kroniki odwołujące się do wierzeń prapolskich oraz komentarze badaczy i autorów poruszających ten jakże ciekawy temat. Na końcu zestawienia zamieszczamy tabele porządkujące źródła wzmiankujące imiona bóstw prapolskich. W tym tytuły tekstów najwcześniejszych, a na których zapewne opierał się Jan Długosz. Jest to między innymi Postylla Łukasza z Wielkiego Koźmina z ok. 1410 roku.

Roczniki Jana Długosza, rękopis ok. roku 1450, podkreślenie imion bóstw polskich red.

W trakcie lektury wszystkich prezentowanych na naszej stronie źródeł prosimy uwzględnić ich specyfikę. Obecnie nie wiemy w jakim stopniu kronikarze staropolscy opisywali wierzenia przedchrześcijańskie z X wieku, a w jakim stopniu współczesne im – nadal żywe – staropolskie wierzenia ludowe z początku XV wieku i później. Oba te okresy dzieli blisko pięć stuleci! Opisywane wierzenia mogą mieć więc charakter w jakimś stopniu synkretyczny lub być na innym etapie swojej własnej ewolucji. Nie wiemy również na ile, kronikarze i inni autorzy opisujący dany obrzęd ludowy czy bóstwo, rozumieli prawidłowo istotę zagadnienia. Jest to duże utrudnienie. Jednak naszym zdaniem taki obraz, fascynujący na wielu polach, może nawet „arturiański”, jest dla popularyzacji tematu bardziej zaletą niż wadą, szczególnie wobec faktu witalności opisywanych wierzeń.


„Ale już Potkański zauważył, iż łatwiej […] przyjąć, że
mylił się jeden Długosz niż że mylili się wszyscy!” [2]


Jan Długosz (1415-1480) o wierzeniach prapolskich: „Wiadomo też o Polakach, że od początku swego rodu byli bałwochwalcami oraz że wierzyli i czcili bogów i bogiń, mianowicie Jowisza, Marsa, Wenerę, Plutona, Dianę i Cererę, popadłszy w błędy innych narodów i szczepów. Jowisza zaś nazywali w swym języku Jessą [2][5] / Yeszam [2], wierząc, że od niego jako najwyższego z bogów przypadły im wszystkie dobra doczesne i wydarzenia zarówno niepomyślne, jak i szczęśliwe. Jemu więc też większą aniżeli innym bóstwom cześć oddawali i częstymi wielbili ofiarami. Marsa nazywali Ładą [2][5] / Lyadam [2]. Wyobraźnia poetów uczyniła go wodzem i bogiem wojny. Modlili się do niego o zwycięstwa nad wrogami oraz odwagę dla siebie, cześć mu oddając bardzo dzikimi obrządkami. Wenerę nazywali Dzidzileylą [2][5] / Dzydzilelya [2] i mieli ją za boginię małżeństwa, więc też upraszali ją o błogosławienie potomstwem i darowanie im obfitości synów i córek. Plutona nazywali Niją [2][5] / Nya [2], uważając go za boga podziemi i stróża oraz opiekuna dusz, gdy ciała opuszczą. Do niego modlili się o to, aby wprowadzeni byli po śmierci do lepszych siedzib w podziemiach. Duszom tym [2][5] / temu bogu [2]  wybudowano w mieście Gnieźnie najważniejszą świątynię, do której pielgrzymowano ze wszystkich stron. Dianie natomiast, uważanej według wierzeń pogańskich za niewiastę i dziewicę zarazem, matrony i dziewice [oddawały cześć przez składanie] [5] przed jej posągami wieńców. Rolnicy zaś i prowadzący gospodarkę rolną czcili Cererę, na wyścigi składając jej w ofierze ziarna zbóż. Za bóstwo uważali także „pogodę” / Temperies [2] i takoż zwali je Pogodą [2][5] / Pogoda [2], czyli dawcą dogodnego powietrza. Był też bóg życia, zwany Żywie [2][5]/ Żywye [2]. A jako że państwu Lechitów wydarzyło się powstać na obszarze zawierającym rozległe lasy i gaje, o których starożytni wierzyli, iż zamieszkuje je Diana i że Diana rości sobie władztwo nad nimi, Cerera zaś uważana była za matkę i boginię urodzajów, których dostatku kraj potrzebował, [przeto] te dwie boginie: Diana w ich języku Dziewanną [2][5] / Dzewana [2] zwana i Cerera zwana Marzanną [2][5] / Marzyana [2] cieszyły się szczególnym kultem i szczególnym nabożeństwem.”

Inny rękopis Roczników Długosza z lat 1464–1480

„Na ich cześć ustanawiane były i urządzane igrzyska w pewnych porach roku, dla przeprowadzenia których nakazywano zbierać się w miastach tłumom mieszkańców obojga płci ze wsi i osiedli. Odprawiano zaś je prze bezwstydne i lubieżne przyśpiewki i ruchy, przez klaskanie w dłonie i podnietliwe zginanie się oraz inne miłosne pienia, klaskanie i uczynki przy równoczesnym przywoływaniu wspomnianych bogów i bogiń z zachowaniem rytuału. Obrządek tych igrzysk, raczej niektóre jego szczątki [istnieją] u Polaków aż do naszych czasów, mimo że wyznają oni chrześcijaństwo od 500 lat, powtarzane są co roku na Zielone Święta i przypominają dawne zabobony pogańskie dorocznym igrzyskiem, zwanym po polsku „Stado”, co tłumaczy się po łacinie grex, kiedy to stada narodu zbierają się na nie i podzieliwszy się na gromady, czyli stadka w podnieceniu i rozjątrzeniu umysłu odprawiają igrzyska, skłonni do rozpusty, gnuśności i pijatyki.”

„A ponieważ prawie we wszystkich miastach, miasteczkach i znaczniejszych wsiach Polski zachowywano posągi bogów i bogiń i święte gaje, które niszczono i łamano wolniej, niż opiewał rozkaz księcia Mieczysława, więc później Mieczysław naznaczył na rozbicie i zniszczenie ich we wszystkich stronach Polski dzień 7 marca.[…] Dokonane wówczas zniszczenie i zatopienie fałszywych bogów i boginek bywa przedstawione i wznawiane w niedziele W. Postu Laetare; w tym dniu wielu polskich wsiach noszą na wysokich tykach wyobrażenia Dziewanny i Marzanny, wrzucają je do trzęsawisk i topią; tradycja tego staroświeckiego zwyczaju aż dotąd u Polaków nie zaginęła.”

Wynoszenie Marzanny, fot. przed 1939, Biblioteka Śląska Katowice

„Lubo zaś królestwo Polskie równo i płasko położone, i ztąd głównie pierwiastkowo nazwane, mniej ma gór niż inne kraje, ma ich jednakże, niemało, tak skalistych jako i ziemnych, z których celniejsze opiszemy. Łysej górze (Kalwaryi) dla jej głośnej sławy pierwszeństwo damy, jako przodkującej innym górom. Po niej pójdzie Wawel, przy nim bowiem i rządów skład najwyższy i królów stolica. Łysa góra, w ziemi Sandomierskiej, blisko miasteczka Opatowa, wysoka, prawie zawsze zimnem skrzepła, często zamglona, lub sypiąca śniegami albo deszczami; w wielu miejscach wypuszcza z siebie krynice. Jeżeli wierzyć można staremu podaniu gminnemu, sławna była niegdyś olbrzymami, którzy na niej zbudowali zamek, jak świadczą ogromne kupy gruzów i głazów. […] Nie wiadomo który z olbrzymów i kiedy zbudował ów zamek z tak długiemi ścianami, z tak ogromnych i niepożytych głazów, i tak wielkim trudem. Potwornych zwalisk tej olbrzymiej budowy, ogromnych kup gruzów i kamieni, ani ciernie, ani kolczyste rośliny, ani gęsto drzewa i mchy zakryć nie mogły.”

Wieniawa – herb rodu Długoszów

„Pewnego więc czasu, gdy Bolesław [Chrobry] zabawiał się łowami w lasach swoich około miasteczka Kielc, a miał w towarzystwie swojem książęcia Emeryka, zdarzyło się, że w pogoni za jeleniem wybiegł był na wyżynę gór, które Łysą górą nazywają, a nad które nie ma wyższych w Polsce. Tu, poniechawszy rogacza, poczęli z podziwieniem przypatrywać. się rozwalinom odwiecznej budowy, które skutkiem powszechnego potopu i dawności czasu zsypały się w ogromne skał pokłady, jakie i dziś oglądamy. Powiadają, bowiem, że to miejsce miało być niegdyś mieszkaniem i twierdzą olbrzymów, mężów wielkiej siły, którzy tu przez jakiś czas przebywali i mieli swoje siadło.”

Oraz w innym dziele: „[Łada] bogini polska, którą na Mazowszu w miejscowości i wsi Łada czczono.” (Insignia seu clenodia Regni Poloniae Jana Długosza, 1464 – 1480, można tu zauważyć, że bogini Łada nie wyklucza istnienia boga o analogicznym imieniu Łada/o również wspomnianego przez Długosza, por. Frej i Freja, Indra i Indrani, Perun/Perperuna czy Łada jako słowiańskie określenie wodza, wojownika lub pana młodego ale także pani młodej).


Jan Długosz w swojej pracowni – obraz autorstwa Antoniego Gramatyki

Jan Długosz – historyk, geograf, heraldyk, dyplomata i mąż stanu, znawca antyku i humanizmu włoskiego, urodził się w 1415 r., zmarł w 1480 r., krótko po nominacji na arcybiskupa lwowskiego. Wychowawca synów Kazimierza Jagiellończyka. W latach 1428-1431 był studentem Akademii Krakowskiej. Do najważniejszych dzieł Długosza należą: „Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego” i „Księga uposażeń biskupstwa krakowskiego”.


Komentarze do relacji

Nie trudno jest znaleźć w sieci i literaturze tematu komentarze krytyczne wobec relacji Długosza, najczęściej nadal utrzymane w duchu „brücknerowskim” (o czym więcej poniżej). Dlatego tutaj przypomnimy te podchodzące do tematu w sposób otwarty i w zgodzie z aktualnym stanem wiedzy. Rzecz jasna ostrożność jest tu konieczna i zalecana.  Jan Długosz co prawda opierał się na źródłach odwołujących się do żywych w tym czasie obrzędów ludowych, jednak najczęściej wspominających tylko imiona bóstw prapolskich/ludowych. Są to więc, jak to zwykle bywa w przypadku badania wierzeń słowiańskich, informacje bardzo skąpe. Nie wiemy też w jakim zakresie Jan Długosz rozumiał znaczenie opisywanych obrzędów. W jakiejś części na pewno poprawnie. Dla przykładu wizualny opis obrzędu Marzanny/Dziewanny jest zgodny z praktykowanym w Polsce jeszcze w XX wieku, natomiast jego interpretacja rozbieżna z współczesnymi ustaleniami etnografów czy religioznawców.

„Jeżeli bowiem uznać, że przekaz Długosza może odnosić się do żywych wciąż w jego czasach wierzeń, albo, że korzystał on ze starszych – wartościowych źródeł i nie narzucał swojej metodologicznej idealizacji w postaci kalek z mitologii grecko – rzymskiej (w formie, jaka mogła być mu znana), to w porządku – można uznać przekaz za wartościowy w kwestii szukania w nim danych na potwierdzenie, lub zaprzeczenie kolejnych hipotez.” [3]

„Aleksander Brückner, swym przesadnym krytycyzmem w stosunku do ocalałych okruchów informacji na temat panteonu Polski pogańskiej na dziesiątki lat skrępował i zahamował rozmach badawczy dociekliwości naukowych w zakresie studiów religioznawczych usiłujących zrekonstruować religię przedchrześcijańską Polski wczesnośredniowiecznej […] onieśmielił [Brückner] badaczy w podejmowanych próbach rewizji jego wprost totalnie negatywnego stosunku do średniowiecznych przekazów źródłowych w tej materii. I dopiero teraz można zauważyć usiłowania zmierzające do przezwyciężenia tego impasu. Hiperkrytycyzm Brücknera szczególnie złośliwie zaatakował informacje na temat panteonu polskiego przekazane przez Długosza, którego pomawia o sfingowanie bóstw pogańskich z niezrozumiałych dlań przyśpiewek ludowych, aklamacji weselnych: Jesza, Łado i Leli […] Brückner i jemu podobni zdają się też zapominać o tym, że religia tak Greków i Rzymian, jak i Germanów czy Słowian, jako ludów należących do tej samej rodziny indoeuropejskiej, kształtując się na gruncie analogicznych szczebli społeczno-gospodarczego rozwoju, przybierała zbliżone, różniące się tylko nazwą czy drugorzędnymi szczegółami formy zgodnie z teorią odbicia sformułowaną przez materializm historyczny.”[4]

„Ale już Potkański zauważył, iż łatwiej […] przyjąć, że mylił się jeden Długosz niż że mylili się wszyscy!” […] „Słownik staropolski” podaje definicję, że to jakieś okrzyki i rzekomo imiona bożków. Ostrożność wynikła z miażdżącej krytyki Brücknera jest jednak niezrozumiała w świetle źródeł piętnastowiecznych, które przecież wszystkie bez wyjątku charakteryzują owe imiona expressis verbis jako nomina idolorum, określając ich imiona jako idola [bóstwo], diabolos, wreszcie w duchu humanistycznym – deos et deas, a więc – tak czy inaczej – jako bóstwa. Dlaczego mielibyśmy kwestionować te kwalifikacje źródłowe?” [2]

Relacja Długosza jest więc kontrowersyjna jedynie dla grupy badaczy wychowanych na ustaleniach narzuconych (już ponad wiek temu) przez hiperkrytycznego Aleksandra Brücknera. Co więcej bardzo łatwo odbić tu piłeczkę – to właśnie hipotezy Brücknera w świetle aktualnego stanu wiedzy są kontrowersyjne. Jak dla przykładu wskazuje Andrzej Szyjewski w „Religii Słowian” z 2003 roku:

„Ofiarami [Brucknera] stali się mitoznawcy i koledzy po fachu, określani przez niego jako „mitołgowie” oraz średniowieczni „bałamutni” kronikarze „wysysający z palca” brakujące informacje. […] Ciężki język, upodobanie do dygresji oraz przestarzały aparat naukowy czynią z jego prac dziś jedynie ciekawostkę bibliograficzną, choć przez pół wieku stanowiły one jedyny polski wkład w wiedzę o mitologii słowiańskiej.”

Jan Długosz zasługuje więc na poważne potraktowanie nie tylko ze względu na bycie wybitnym historykiem swoich czasów – mamy przecież informacje o żywych obrzędach czy wierzeniach (jakie opisuje) zarówno przed jak i długo po nim. Kolejne badania „Olimpu Długosza”, od Włodzimierza Szafrańskiego i nawet Aleksandra Gieysztora poczynając, ukazują (niestety powoli) zupełnie inny wręcz fascynujący obraz wierzeń dawnych plemion prapolskich, najwyraźniej ściśle powiązanych z innymi wierzeniami indoeuropejskimi.

Jedno z wielu wcześniejszych źródeł historycznych jakie w swojej pracy zapewne wykorzystał Jan Długosz to Postylla Łukasza z Wielkiego Koźmina. Informacje na jej temat znajdują się w dziale Postylla Łukasza.


Tabele systematyzujące:

Hipotetyczna systemtyka funkcyjna bóstw prapolskich w najstarszych źródłach (Leszek Kolankiewicz).

 

Formowanie się kanonu Długoszowego w XV wieku (Leszek Kolankiewicz).

 

Utrwalenie i rozszerzanie się kanonu Długoszowego w XVI wieku (Leszek Kolankiewicz).


[1] Pełny tytuł kroniki to „Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae ” czyli „Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” spisane około roku 1455.
[2] Leszek Kolankiewicz, Dziady, Słowo/Obraz Terytoria 1999.
[3] Jakub Przybyła, w polemice na blogu Zalmoxis (blog autora cytatu, dostęp 08.2023, https://zalmoxis1.rssing.com/chan-7563084/all_p1.html).
[4] Włodzimierz Szafrański, Pradzieje Religii w Polsce, Warszawa 1979.
[5] Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 2006.